wywiad z Anną Czabanowską

Zatańczyć Tuwima

Rozmowa z prof. Anną Czabanowską-Wróbel

 

Wiersze Tuwima czytać może każdy. Śpiewali je najwięksi. Ale czy można je zatańczyć?

 

Agnieszka Dybaś: W świadomości zbiorowej Julian Tuwim funkcjonuje przede wszystkim jako poeta oraz autor wierszy dla dzieci. Mało kto zdaje sobie sprawę, iż był także autorem tekstów, jak choćby wielkich przebojów Miłość ci wszystko wybaczy oraz Na pierwszy znak śpiewanych przez Hankę Ordonównę.

 

Prof. Anna Czabanowska-Wróbel: To chyba ogromny sukces autora, jeśli udało mu się stworzyć piosenki, które funkcjonują jako anonimowe. Utwory Hanki Ordonówny, zwłaszcza Miłość ci wszystko wybaczy, to takie „skrzydlate słowa” polskiej piosenki. Tuwim wybaczyłby, że nie jest przy tej okazji przypominany. Myślę też, że nie miałby nic przeciwko temu, że to jego wiersze dla dzieci ciągle cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Ze znajomością jego twórczości nie jest źle. Nie jest źle także w najmłodszym pokoleniu odbiorców, którzy słuchają piosenek stworzonych do tekstów wierszy, nie do tekstów, które pisał jako piosenki. Kolejne generacje polskich kompozytorów tworzyły muzykę do słów Tuwima i myślę, że powstający projekt wpisze się w tę tradycję. Udowodnimy tym samym, że nadal jest to możliwe, że ciągle budzi to zainteresowanie.

 

Gdzie tkwi sekret Tuwima? Co sprawia, że jego poezja jest tak bardzo muzyczna? Tajemnica tkwi w samym języku, czy też w poruszanych tematach?

 

Nie chodzi o tematy. Ta poezja, w niektórych skrajnych przypadkach, może się obywać nieomal bez tematu. Ale jest to oczywiście już przypadek skrajny, gdy poeta wykorzystuje tzw. język pozarozumowy. Najważniejsze, iż jest to poezja, która ma nieprzecięte związki z muzyką. Liryka w swojej genezie, czy to ludowej czy najstarszej poezji antycznej, wywodziła się ze szczególnego połączenia muzyki i słowa. To połączenie jest u Tuwima naturalne. Szczególnie widoczne jest to w wierszach, które nie mają żadnego uchwytnego tematu, które są o wszystkim i o niczym. Mówią na przykład o pięknej porze roku (ulubioną porą poety była jesień). Jego wiersze płyną i dlatego są gotowe jako teksty do zaśpiewania. Drugi powód związany jest z zainteresowaniem samego Tuwima oraz poetów jego czasów językiem pozarozumowym, pierwotnymi źródłami języka, w których nie sens, ale przekaz emocjonalny się liczy. Takie eksperymenty to przede wszystkim utwory z cyklu Słopiewnie. Do niektórych wierszy z tego cyklu muzykę napisał sam Karol Szymanowski.

 

Co współczesnych artystów ciekawi w poezji Tuwima? Co sprawia, iż nadal powracają oni do jego twórczości, czerpią z niej?

 

Dałoby się wyróżnić dwie grupy tekstów. Jedne, paradoksalnie, to te, które zostały uznane za aktualne teksty polityczne np. Do prostego człowieka, który wykonuje zespół „Akurat”. To, co w dwudziestoleciu było aktualne, uznano, także z przyczyn ekonomicznych, za problemy, które są aktualne i dzisiaj. W tym przypadku temat byłby powodem. Druga grupa to wiersze (np. Trawa w wykonaniu zespołu „Pustki”) maksymalnie liryczne, bardzo poetyckie, wpisujące się we współczesne poszukiwania poezji śpiewanej.

 

Koncert finałowy będzie widowiskiem, które łączy (tak jak na to wskazuje nazwa projektu) słowo, muzykę i taniec. O poezji Tuwima można więc nie tylko mówić, nie tylko możną ją wyśpiewać, ale także wytańczyć. Co sprawia, że poezja nadaje się do tańczenia? Czy w ogóle można zatańczyć poezję?

 

Warto zaryzykować. Rozwinę w tym miejscu wątek dionizyjski związany z całą twórczością Tuwima, ale szczególnie widoczny w jego poezji lat 20. , niesłychanie ekstatyczne podejście do życia, kult życia, witalizm. To wszystko jest powiązane z najszerzej pojętym dionizyjskim nurtem w kulturze i sztuce pierwszej połowy XX wieku. Jeżeli Tuwim tak rozumiał swoją twórczość, to także była tam potencjalna możliwość połączenia słowa, muzyki i tańca. Taniec jest dziedziną bardzo ekspresyjną, w której wypowiedź jest pozasłowna, jest językiem ciała i gestu. Tuwim się tym nie zajmował, więc można uważać, że jest to jakieś wykroczenie poza stworzone przez niego ramy. Jednak wydaje mi się, że ta poezja nadaje się do zatańczenia.

 

Z obszernego dorobku literackiego poety wybrała pani określone teksty. Jakie były kryteria doboru?

 

Starałam się wybrać teksty, których ostatnio nie wykorzystywano. Nie chciałam również ograniczać kompozytora, więc zaproponowałam trochę więcej utworów. Scenariusz był swobodnie układany, nie był do końca zamknięty, był otwarty na wiele różnych możliwości. Układa się on w pewną opowieść liryczno – taneczną. Fabuła nie jest łatwa do odtworzenia, ale dają się w nie zauważyć wyraźne opozycje między żywiołem lirycznym, pełnym uczucia i ekstatycznym, właśnie witalnym nurtem. Jeśli uda się to pogodzić, cel scenariusza zostanie osiągnięty. W spektaklu będą do zagrania pewne role. Powstałaby więc opowieść, w której byłby chociaż ślad postaci poety – młodego człowieka, mieszkańca miasta. Są tutaj również postaci kobiece, jak choćby bardzo wyrazista Małgorzatka, pełna energii, temperamentu, uosobienie samego życia (myślę, że tańcem można to najwyraźniej opowiedzieć). I pewna postać, której nie chciałabym do końca nazywać, bo zabiłoby to jej symboliczne znaczenie. W pewnym sensie jest to muza, upersonifikowana poezja, ale trochę też młoda dziewczyna, która żyje emocjami, która przechodzi łatwo od płaczu do śmiechu. Ta postać też jest do zagrania. I już w lżejszej nieco tonacji role męskie z utworu, którego bohater to Piotr Płaksin. Postacie mocno ze sobą skontrastowane na zasadzie prostej opozycji między kimś, kto ma wiele szczęścia w życiu, wszystko mu się udaje, może zbyt łatwo a kimś, kto ma wiecznie pecha i kto, jak mówi wiersz, nie umie grać na klarnecie. Będą występować także muzycy, więc sądzę, że tak prosty wątek związany z ową umiejętnością bądź jej brakiem zostanie też wykorzystany.

 

W projekt zaangażowani są młodzi ludzie. Co może sprawić im trudność w czasie pracy z twórczością Juliana Tuwima?

 

Jestem przekonana, że nie będą mieć żadnych problemów. Może to zabrzmi nazbyt optymistycznie, czy naiwnie. Utwory, które zostały wybrane nie są hermetyczne, nie trzeba do nich szukać bardzo trudnych przypisów czy kontekstów. Jeśli pojawiają się one w towarzystwie muzyki, to myślę, że dla osób, które zajmują się muzyką, czy tańcem jest to ogromne ułatwienie. Tematy, które się tu przewijają są może nawet zbyt ogólne, ale za to bardzo uniwersalne. To między innymi radość i smutek, energia i jej przeciwieństwo, czyli rodzaj apatii, melancholii, przygnębienia. To także pewne uczucia, które trudno nazwać jednym słowem. Bo nie są to miłość i nienawiść. Nie, to byłoby zbyt proste. Ale jakieś wyraźne i bardzo ludzkie, bardzo naturalne emocje. I tym językiem emocji przemawia taniec. Do takich emocji odwołuje się tekst, każdy wiersz z osobna i wszystkie razem. Jestem przekonana, że te wiersze naprawdę nie są trudne, nie są też od nas aż tak oddalone w czasie. Realia współczesnego miasta, które się tam pojawiają są do rozpoznania w dzisiejszym mieście i nie wymagają wiedzy dotyczącej choćby dawnych obyczajów. To są, w sensie najszerzej rozumianej epoki cywilizacyjnej, czasy ciągle nam współczesne.

 

Do czego uczestników projektu – muzyków, tancerzy, wokalistów może zainspirować praca z twórczością Juliana Tuwima?

 

Mam nadzieję, że do samodzielnych poszukiwań. Jeśli w tym gronie znajdą się osoby, które będę próbowały pisać muzykę, to myślę, że odnajdą wiele inspiracji w poezji czasów młodości Tuwima. Nie mam tutaj na myśli tylko wierszy Skamandrytów, nie chodzi o to, by dawać jednoznaczne podpowiedzi. Ale tam jeszcze można znaleźć bardzo wiele ciekawych rzeczy. Dla osób mniej muzycznie zaawansowanych będzie to zachętą do poszukiwania nagrań, których jest bardzo wiele, nagrań poezji śpiewanej, ale tak szeroko rozumianej, bo nie jest to już dzisiaj wąski, zamknięty nurt. Mam jeszcze jakąś nieokreśloną nadzieję dotyczącą tancerzy, ale dopiero po spektaklu będę mogła nazwać to, o co chodzi. Jest to związane z tym, co dla poezji Tuwima było bardzo znamienne, co było też całym nurtem poezji tamtego czasu, co wiąże się właśnie z witalizmem. Życie było w filozofii witalistycznej niezdefiniowanym pojęciem pisanym dużą literą i było samo w sobie wartością. Myślę, że jeżeli jest jakieś najbardziej ogólne przesłanie, które wypływa z tego scenariusza i będzie wypływało z tego spektaklu, to takie, że życie, samo życie ma ogromną wartość i związana jest z nim energia, która jest energią młodych ludzi. Ta energia powinna się wyzwolić właśnie podczas spektaklu. To tylko pozornie brzmi ogólnikowo. Jest to bardzo mocne i dodatnio nacechowane przesłanie. Jest w nim wielki ładunek optymizmu, miłości życia. Myślę, że tej miłości życia Tuwim uczy.

 

Rozmawiała: Agnieszka Dybaś

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *